Obozy KCT

Krakowskie Centrum Taekwon-do

Aktualności

Wspomnienie obozu w Leptokarii 2018

Wspominamy pobyt w Grecji z uśmiechem na twarzy. Słońce, morze, plaża, doborowe towarzystwo, a do tego wszystkiego, codzienne treningi taekwon-do. Czy można sobie lepiej wymarzyć wakacyjny wypoczynek?

Do Leptokarii wybrało się 18 podopiecznych. Wypoczywali oni pod okiem Andrzeja Walochy, który na wyjeździe pełnił funkcje wychowawcy i trenera oraz Mikołaja Kotowicza – kierownika całego przedsięwzięcia i trenera. Chociaż ze względu na liczbę uczestników obóz miał charakter elitarny, nie brakowało energii i dobrej zabawy. Spędziliśmy tam 8 cudownych dni pełnych wrażeń.

Leptokaria leży nad Morzem Egejskim, którego temperatura wody latem wynosi około 25°C – dla przypomnienia temperatura wody nad Bałtykiem wynosi w tym samym czasie około 18 °C. Dodatkowo każdego dnia mamy gwarancje słonecznej pogody. Po prostu żyć nie umierać! Dlatego też codziennie korzystaliśmy z przychylnych warunków pogodowych i wypoczywaliśmy na plaży. Plaża była strzeżona – to też bez lęku można było poddać się wodnemu szaleństwu.

 

Jako że był to obóz taekwon-do, nie mogło zabraknąć treningów. Odbywały się one 2 razy dziennie. Rano przed śniadaniem z form, a trening funkcjonalny przed kolacją. Dodatkowo dla chętnych, Andrzej prowadził treningi z boksu. Skoro przy okazji została wspomniana kwestia posiłków, warto nadmienić, że były pyszne i zróżnicowane – można było zjeść dania kuchni greckiej i polskiej. Stanowiły one źródło energii na całe dnie szaleństw. Oprócz taekwondo i plażowania, graliśmy w bule, strzelaliśmy z łuku, a kiedy zaczynaliśmy słabnąć z sił, ćwiczyliśmy umysł grając w planszówki.

 

Oczywiście, jak to na każdym obozie bywa, tak i tu, nie mogło zabraknąć chrztu. Nasi podopieczni musieli m.in. zjeść pomidorowo-arbuzową zupę, tarzać się w piasku po wcześniejszym wrzuceniu do morza czy zjeść nutelle – co w tym przypadku tylko pozornie wydaje się łatwe.

 

W Grecji nie bywa się codziennie, dlatego też poza wylegiwaniem się na plaży, zostały zorganizowane 3 wycieczki. Naszym pierwszym celem były Meteory, znajdujące się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to masyw skał, na szczycie których umiejscowiony jest zespół 24 prawosławnych klasztorów. Ich grecka nazwa metéoros w wolnym tłumaczeniu oznacza “zawieszony w powietrzu” lub “środek nieba”. Były to bez wątpienia jedne z najbardziej malowniczych widoków jakie widzieliśmy.

 

Sporady północne były kolejnym miejscem do odhaczenia na naszej liście. Byliśmy na wyspie Skiathos, należącej do owego archipelagu. Jest to przepiękna wyspa, na której kręcone było kilka zdjęć do filmów Mamma Mia i Mamma Mia: Here we go again. Skiathos ze względu na brak szczególnych atrakcji historycznych stało się rzeczywistą esencją slow life, życia wyznaczanego przez rytm natury. Kolejną atrakcją tego dnia był rejs statkiem, gdzie Grecy uczyli nas tańczyć zorbę, braliśmy udział w bitwie na balony z wodą z sąsiadującym statkiem, a szczęściarze stojący po właściwej stronie burty zobaczyli delfiny! Sporady północne były wycieczką fakultatywną, dlatego też nie wszyscy wzięli w niej udział. Osoby które zostały w Leptokarii plażowały w najlepsze, popłynęły nie statkiem a bananem i oczywiście ostro trenowały.

 

Paleos Panteleimonas było celem naszej ostatniej wycieczki. To wioska położona ponad 500 m n.p.m, na stokach masywu Olimpu, w której czas się zatrzymał. Wioska powstała na początku XV wieku, a założyli ją górale wypasający kozy i owce na stokach Olimpu. Widzieliśmy tam domy z kamienia, w których toczy się życie nielicznych już dzisiaj stałych mieszkańców wioski.

 

Podsumowując. Pobyt w Grecji był niezwykle udany. Zarówno ze względu na klimat jak i ogrom atrakcji, z których udało nam się skorzystać. Chyba nie ma między nami osoby, która nie chciałaby tam wrócić. Szkoda tylko, że tak niewiele osób mogło cieszyć się tym razem z nami.